artykuł czytany 15552 razy

Jericoacoara to również doskonałe miejsce dla surfingowców. Miłośnicy tego sportu wyczekują na plaży w cieniu palm kokosowych na odpowiednio wysoką falę a gdy taka się pojawi natychmiast biegną ze swoimi deskami by rzucić się w objęcia oceanu. Taki widok robi wrażenie, szczególnie na typowych mieszczuchach! Można tu spotkać również wielu windsurfingowców. Słyszałam nawet opinię, że Jericoacoara to najlepsze miejsce w całej Brazylii do uprawiania tego sportu.

Dla osób lubiących nie tylko piaszczyste plaże również coś się znajdzie w Jeri. Idąc około 3 km na wschód wzdłuż wybrzeża odnajdziemy malowniczo usytuowaną skałę Pedra Furada. Warto wybrać się tam o wschodzie słońca, gdyż południowy przypływ uniemożliwia dotarcie do niej plażą, a wspinaczka po wydmach może okazać się męcząca.

Ciekawą informacją było dla mnie, iż według mieszkańców Jericoacoara, byłyśmy pierwszymi turystami z Polski, którzy tam dotarli. Zarówno właściciele pousad jak pracownicy miejscowych sklepików i barów zgodnie twierdzili, iż wcześniej żaden Polak ani Polka nie dotarli do Jericoacoara. Polskę wszyscy kojarzyli z Ojcem Świętym, chociaż nie wszyscy wiedzieli dokładnie, gdzie nasz kraj leży. Nikt z miejscowych nie rozpoznawał języka polskiego. Natomiast pewna Amerykanka z Miami rozpoznała nasz język bez problemu i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu potrafiła wyrecytować "szła dzieweczka do laseczka". Okazało się, że jej sąsiedzi i bliscy przyjaciele pochodzą z Polski - jak widać, świat jest bardzo mały.

Pięć dni w Jericoacoara to stanowczo za krótko. Żal mi było stamtąd wyjeżdżać. Muszę przyznać, że jest to naprawdę wspaniałe, magiczne, jedyne w swoim rodzaju i nieporównywalne do innych miejsce. I myślę, że nie chodzi tu tylko i wyłącznie o wyjątkowo bliski kontakt z naturą jaki to miejsce oferuje ale przede wszystkim o poczucie wolności jakie się czuje przebywając tam.

Strona:  « poprzednia  1  [2]